Przemysł spożywczy jest czwartym co do wielkości sektorem przemysłowym w Niemczech, ale ma drugie co do wielkości zużycie gazu po przemyśle chemicznym. W branży panuje strach.
Berlin, Düsseldorf. Niemiecki przemysł spożywczy pilnie ostrzega przed konsekwencjami embarga na gaz, ale także przed długoterminowymi brakami w dostawach, na przykład oleju słonecznikowego. Guido Zeitler, przewodniczący Związku Zawodowego Producentów Żywności, Napojów i Gastronomii (NGG), powiedział dziennikowi Handelsblatt, że przeprowadził dwie rundy rozmów z radami zakładowymi na temat wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu. „Wielu z nich mówiło mi, że jeśli to się naprawdę stanie, zgasną nam światła.
Przemysł spożywczy jest czwartym co do wielkości sektorem przemysłowym w Niemczech, ale ma drugie co do wielkości zużycie gazu po przemyśle chemicznym. W sektorze, który zatrudnia około 614 tys. osób, istnieje obawa, że w przypadku wstrzymania importu rosyjski gaz przestanie być dostarczany do przedsiębiorstw.
Kwestią sporną jest to, które środki spożywcze mają znaczenie systemowe w sytuacjach kryzysowych, a które nie. Czy liczą się produkty luksusowe, takie jak żelki, cukierki, czekolada lub piwo? A może w razie kryzysu produkty bogate w energię, takie jak słodycze, są równie ważne jak podstawowe produkty, takie jak chleb, mleko i warzywa?
Przynajmniej tak argumentuje przemysł cukierniczy, dla którego gaz jest najważniejszym źródłem energii: „Przedsiębiorstwa niemieckiego przemysłu cukierniczego mają ogromne znaczenie dla zaopatrzenia ludności w Niemczech, zwłaszcza w sytuacjach awaryjnych i niedoborów” – podkreśla ich federalne stowarzyszenie.
Na przykład Federalne Biuro Ochrony Ludności i Pomocy Ofiarom Katastrof zaleca, aby na wypadek sytuacji kryzysowych zaopatrzyć się w produkty o długiej dacie przydatności do spożycia i wysokiej wartości energetycznej. „Czekolada, twarde herbatniki, kakao w proszku lub paluszki precli są wymienione w sposób wyraźny.
Gaz ma zasadnicze znaczenie dla produkcji żywności i jest potrzebny na przykład do suszenia, gotowania lub duszenia. Jednak przynajmniej część branży musi liczyć się z tym, że zostanie odcięta od dostaw, jeśli paliwa zacznie brakować.
Dzieje się tak dlatego, że plan awaryjny rządu federalnego przewiduje, że w przypadku wąskich gardeł w dostawach gazu najpierw przestaną być zaopatrywani odbiorcy przemysłowi, aby umożliwić gospodarstwom domowym jak najdłuższe ogrzewanie i gotowanie.
Jeśli minister gospodarki Robert Habeck (Die Grünen) ogłosi w którymś momencie trzeci etap tego planu awaryjnego i odetnie przemysł spożywczy, „wtedy w handlu zabraknie produktów” – ostrzega Zeitler.
Związkowiec dostrzega jednak również problemy w przypadku utrzymujących się wąskich gardeł w dostawach, na przykład oleju słonecznikowego, który znajduje się w wielu produktach. Nie da się go łatwo zastąpić olejem rzepakowym. „Nie tylko inaczej smakuje, ale też trzeba testować i zmieniać receptury, a okres przydatności produktów do spożycia jest inny” – podkreśla lider NGG.
Ponadto konieczna byłaby zmiana listy składników majonezu lub innych produktów oraz zmiana nadruku na opakowaniu. Nie stanie się to z dnia na dzień.
Jeśli chodzi o gaz, wiele firm z branży spożywczej nie widzi dla niego alternatywy, przynajmniej w perspektywie krótkoterminowej. Przemysł piwowarski, który oprócz piwa produkuje również duże ilości napojów bezalkoholowych, poczynił w ostatnich latach znaczne wysiłki w celu zmniejszenia zużycia energii i uniezależnienia się od gazu – na przykład dzięki elektrociepłowniom, biogazowi lub przemysłowemu ciepłu odpadowemu – powiedział niedawno Holger Eichele, dyrektor generalny Niemieckiego Stowarzyszenia Piwowarów, w wywiadzie dla Handelsblatt.
Jednak obecnie nie jest możliwe całkowite zastąpienie gazu. Niektóre kotły mogą być również zasilane alternatywnie lekkim olejem opałowym. Wiele firm nie posiada jednak odpowiednich pomieszczeń magazynowych ani licencji na prowadzenie takich działań – mówi Eichele.
Prywatny zakład piwowarski Veltins stara się przygotować na najgorszy scenariusz. „Prowadzimy poważne rozmowy, aby jak najszybciej zminimalizować wszelkie możliwe konsekwencje embarga poprzez wykorzystanie alternatywnych źródeł energii” – powiedział gazecie Handelsblatt Michael Huber, główny przedstawiciel firmy.
W przypadku embarga należy się jednak obawiać znacznych zakłóceń w całym łańcuchu dostaw. „Jeżeli cały przemysł napojów doświadczy politycznie zamierzonej regulacji swoich zdolności produkcyjnych, konsumenci prawdopodobnie zareagują niezrozumieniem na ograniczenie dostaw żywności” – mówi Huber.
Przemysł mleczarski jest również w znacznym stopniu uzależniony od gazu. Szacuje się, że pokrywa on 70-80% jej zapotrzebowania na energię. 20 lat temu było inaczej. W międzyczasie jednak stare instalacje olejowe zostały zastąpione nowoczesnymi palnikami gazowymi.
„To wręcz tragiczne, że wiele firm rozpoczęło realizację transformacji energetycznej i przestawiło się z ropy na gaz” – mówi związkowiec Zeitler. Ponieważ to właśnie oni pozostaliby teraz bez paliwa w przypadku embarga na gaz.
Nie można wykluczyć zamykania firm i utraty miejsc pracy, podkreślił przewodniczący NGG: „Pomimo całej konsternacji związanej ze straszliwą wojną napastniczą na Ukrainie, debata na temat embarga na gaz ma inną jakość, gdy chodzi o własne środki do życia”. Częścią dyskusji jest informowanie o skutkach takiego kroku.
Źródło: Handelsblatt
Strona www: www.handelsblatt.com
One Response
Hi, this is a comment.
To get started with moderating, editing, and deleting comments, please visit the Comments screen in the dashboard.
Commenter avatars come from Gravatar.